Pedagogika miłości - lubię to!

Pedagogika miłości - lubię to!

Kreacja to wymyślanie, poszukiwanie nowych rozwiązań, eksperymentowanie. Charakteryzuje ją często spontaniczność, pomysłowość, niekonwencjonalność w działaniu.

Wyobraźnia często podsuwa nauczycielowi fantastyczne pomysły, które zostają od razu blokowane przez to drugie "ja-krytycznego dorosłego". Lęk przed nowym, nieznanym, niesprawdzonym często blokuje inwencję twórczą, taki nauczyciel korzysta tylko z pomysłów innych nauczycieli, bojąc się podejmowania kreatywnych działań.

Kreatywnego nauczyciela charakteryzuje odwaga w myśleniu i przeciwstawianiu się szablonowości i szarości. Twórczy pedagog odczuwa potrzebę ciągłego dokształcania, poszukiwania i przekazywania swojej wiedzy wychowankom. Mając bogatą wyobraźnię zazwyczaj jest empatyczny, kocha swoje dzieci. Kochane przez nauczyciela dzieci są w grupie szczęśliwe, wspaniale współpracują, chłoną wiedzę, kwitną i rozwijają się. Czasami, jak wszędzie, pojawiają się problemy, ale zdecydowanie łatwiej je pokonać...
 
Twórczy nauczyciel wychowuje twórcze dzieci. Uważa, że w każdym z nich tkwi niezmierzony potencjał, predyspozycje do kreatywnego myślenia i samodzielnego, nieszablonowego działania. Pedagog w pełni akceptuje ucznia, jego indywidualność. Stara się dobrze poznać swoich uczniów, ich zdolności, próbuje zrozumieć ich sposoby oraz motywy działania i myślenia. Nauczyciel wie, że w każdej jednostce tkwi potencjał twórczy i drzemią w nim predyspozycje do kreatywnego myślenia i działania.  

Siedzę, piszę, myślę i zastanawiam się, czy wystarczy być kreatywnym, wyedukowanym nauczycielem, żeby osiągnąć edukacyjny sukces? Czy uważam się za nauczyciela kreatywnego? Chciałabym być, staram się nim być. Próbuję, szukam, ciągle się uczę, cały czas mam wątpliwości, bo wydaje mi się, że nic nie umiem, im więcej czytam. A jednak swoje pedagogiczne działania opieram przede wszystkim na tym, co jest bardzo dobrze znane, a co ja na swoje potrzeby nazwałam "pedagogiką miłości dusz dziecięcych"... Uważam, że nauczyciel w relacjach z wychowankami musi kierować się miłością - uczniowie muszą czuć, że nauczyciel ich kocha, szanuje, że jest przejęty ich losem i pragnie ich szczęścia. Trzeba kochać dziecko i nauczyć je kochać. Trzeba mu oddać swoje serce. Kochane przez nauczyciela dzieci są w grupie szczęśliwe, wspaniale współpracują, chłoną wiedzę, kwitną i rozwijają się. Czasami, jak wszędzie, pojawiają się problemy, ale zdecydowanie łatwiej je pokonać...                                         

Problemem, który bardzo często pojawia się w grupie to agresja niektórych dzieci. Agresja rodzi agresję - to powie każdy psycholog. Czyli - nie powinniśmy podsycać agresji. Ale wiemy, że teorie psychologiczne i praktyka nie zawsze idą w parze... Można usłyszeć w przedszkolu "Uderzył cię? Oddaj mu, zobaczy, jak to boli, to drugi raz nie uderzy". I po chwili nauczyciel ma przed sobą dwa osobniki, rzucające się do siebie z pięściami i krzyczące "To on mnie uderzył pierwszy, ja mu tylko oddałem!". "Nieprawda, to on pierwszy, to ja mu oddałem!!". Proponuję teraz rozstrzygnąć sprawiedliwie problem - nie da się!

Kiedy młody nauczyciel dostaje grupę, popełnia wiele błędów, praktyka czyni jednak cuda. Teraz juz wiem, że wystarczy przyjąć w trzylatkach zasadę "Zero agresji", aby mieć w 99% spokój z bijatykami w grupie! Zasada jest prosta: nikomu nie wolno uderzyć dziecka! Jeżeli ktoś złamie tę zasadę, jest to traktowane jako straaaaaaszne przewinienie, delikwent jest odsuwany od grupy, musi usiąść do stoliczka i przemyśleć swoje zachowanie. Ja w tym czasie pocieszam pokrzywdzone dziecko, przytulam je i rozmawiam. Kiedy dziecko się uspokoi, idę do winowajcy. Rozmawiam z nim, pytam, czy domyśla się, jak może czuć się uderzone dziecko. Mówię, że jest mi smutno, pytam, jak ono się, czuje, czy jest mu przykro, zakładając, że tak... Mówię, że każdy może być zdenerwowany, ale nikomu nie wolno uderzyć dziecka. Proponuję inne sposoby pozbycia się złości (wyartykułowanie problemu, rozmowa z nauczycielem, darcie i gniecenie gazet, uderzanie w poduszkę itd). Doprowadzam do tego, że agresor przeprasza poszkodowane dziecko. Każda agresja wobec innego dziecka jest omawiane przez nauczyciela! Rodzice wiedzą, że agresja jest nieakceptowana i rozmawiają jeszcze o zdarzeniu w domu.

Nie przyjmuję tłumaczeń, że ktoś oddał uderzenie. Tłumaczę dzieciom "Jeżeli ktoś cię uderzył, szarpnął, przyjdź do mnie i powiedz. Nie będzie to traktowane jako skarżenie, bo ktoś cię skrzywdził i ja muszę zareagować".  Dzieci szybko przyzwyczajają do zasad ustalonych przez nauczyciela. Po jakimś czasie naprawdę akty agresji zdarzają się bardzo rzadko! W grupie dzieci pięcioletnich zdarzają się akty agresji słownej, w której przodują dziewczynki (namawianie się "Nie będziemy się z nią bawić, nie zdradzimy jej naszych tajemnic"). Mając świadomość takich zachowań w tym okresie wiekowym już od trzylatków staram się uczyć dzieci empatii, nagradzam najdrobniejsze nawet przejawy życzliwości wobec drugiego człowieka... Wyszukuję wśród literatury pozycje, które uczą uniwersalnych zasad etycznych. Bawię się z dziećmi w zabawy dramowe, które pozwalają dzieciom wczuć się w sytuacje innych.

Z badań naukowych wynika, że najwięcej przypadków zachowań agresywnych między dziećmi dotyczy kwestii posiadania: albo broni ono zabawki, którą posiada, albo zabiera ją innym. Tu bardzo prosto jest wytłumaczyć dziecku, że zabawką, jeśli jest jeden egzemplarz, można się bawić na zmianę. Po jakimś czasie dzieci przyzwyczajają się do rozmawiania ze sobą i czekają spokojnie na zamianę. Oczywiście zawsze zdarzy się jakieś dziecko, które chce zabawkę natychmiast i w tej chwili! Krzyczy, tupie, rzuca się na ziemię, ......, ....., (można dopisać określenia samemu, bo repertuar jest szeroki). Na takie zachowanie reaguję spokojem, niech dziecko chwilę się wykrzyczy, żadne argumenty i tak w tej chwili do niego nie trafią. Spróbujcie po chwili ciepłym tonem powiedzieć dziecku "Wiem, że chciałbyś się bawić już teraz tą zabawką, ale nie jest to możliwe. Każde z dzieci w naszej grupie ma takie same prawa, kto bierze pierwszy, bawi się zabawką. Jeśli chcesz ją mieć, poproś o zamianę i chwilę poczekaj. Za kilka minut ktoś ci ją da, obiecuję ci. I - nie życzę sobie w naszej sali wrzasków, uderzania rzeczami... W  naszej grupie obowiązuje umowa "Nie krzyczymy w sali".

Zazwyczaj to pomaga. Ale czasami reakcja dziecka jest natychmiastowa i tak silna, że nauczyciel boi się, że dziecko może zrobić sobie albo innym dzieciom krzywdę (kiedyś nowe dziecko, w pierwszych dniach przedszkola,  zaczęło rzucać w takiej sytuacji  krzesłami). Często też z agresywnymi sytuacjami spotykałam się pracując kilka lat z dziećmi z głębokimi upośledzeniami umysłowymi. Co robi nauczyciel? Nauczyciel kierujący się w swojej pracy miłością do dziecka usiądzie za nim, złapie go za skrzyżowane ręce, obejmie z całą siłą, przytuli i nie pozwoli mu nikogo skrzywdzić... I będzie mu mówił spokojnym tonem: "Wiesz, że mi na tobie zależy, ale nie pozwolę ci nikogo skrzywdzić. Muszę cię teraz chwilę przytrzymać, proszę, abyś się uspokoił. Robię to dla ciebie, dla twojego dobra..." . Po takim ataku agresji napięcie u dziecka zazwyczaj szybko spada, a gdy się uspokoi, można wtedy je przytulić (jak dziecko pozwoli) i spokojnie porozmawiać.  Nie jestem psychologiem, ale lekarstwo "Miłość" najczęściej pomaga w trudnych sytuacjach...

Autro: mgr sztuki Iwona Dera, nauczyciel Przedszkola Miejskiego nr 20 w Lesznie

Podobne artykuły

Skomentuj

Bądź pierwszym, który skomentuje ten wpis!

Tagi