Poznajemy tradycje wielkanocne - scenariusz zajęć otwartych dla rodziców

4.5
2 oceny
Temat:
- Poznajemy tradycje wielkanocne.
Cele ogólne:
- zapoznanie z tradycją Świąt Wielkanocnych
- prezentacja poznanej piosenki i wiersza
- zacieśnienie więzi emocjonalnych między dziećmi, rodzicami
Cele szczegółowe:
- rozwijanie umiejętności uważnego słuchania bajki
- odczuwanie radości z wykonanej pracy
- utrwalanie tradycji wielkanocnych
Cele operacyjne (dziecko):
- uważnie słucha czytanej bajki
- potrafi odpowiedzieć na pytania dotyczące treści bajki
- utrwala podstawowe tradycje dotyczące świąt wielkanocnych
- odczuwa zadowolenie ze swojej pracy i potrafi podzielić się tym z rodzicami, panią , kolegami
- aktywnie uczestniczy w zajęciach
Obszary podstawy programowej:
- obszar 9
- obszar 8
- obszar 3
Metody:
- słowne: opowiadanie, rozmowa
- percepcyjne: oglądowe, słuchowe
- czynne: ćwiczeniowe, zadaniowe
Formy:
- indywidualna
- z całą grupą
Środki dydaktyczne:
- płyta CD z piosenką „Marzanno”, tacki papierowe, żółta krepina klej, wycięte skrzydełka i nóżki z papieru, nożyczki, zagadki o Wielkanocy, opowiadanie A. Galicy „Bajeczka wielkanocna”, łyżki, jajka plastikowe
Przebieg
I CZĘŚĆ WSTĘPNA
1. Powitanie przybyłych rodziców i dzieci, przedstawienie celu spotkania i jego kolejnych punktów.
2. Zabawa na powitanie: „Wszyscy są...”.
II CZĘŚĆ GŁÓWNA
3. Słuchanie opowiadania A. Galicy „Bajeczka wielkanocna”.
Wiosenne słońce tak długo łaskotało promykami gałązki wierzby, aż zaspane wierzbowe Kotki zaczęły wychylać się z pączków.
– Jeszcze chwilkę – mruczały wierzbowe Kotki – daj nam jeszcze pospać, dlaczego musimy wstawać?
A słońce suszyło im futerka, czesało grzywki i mówiło:
– Tak to już jest, że wy musicie być pierwsze, bo za parę dni Wielkanoc, a ja mam jeszcze tyle roboty.
Gdy na gałęziach siedziało już całe stadko puszystych Kotków, Słońce powędrowało dalej. Postukało złotym palcem w skorupkę jajka – puk-puk i przygrzewało mocno.
– Stuk-stuk – zastukało coś w środku jajka i po chwili z pękniętej skorupki wygramolił się malutki, żółty Kurczaczek.
Słońce wysuszyło mu piórka, na głowie uczesało mały czubek i przewiązało czerwoną kokardką.
– Najwyższy czas – powiedziało – to dopiero byłoby wstyd, gdyby Kurczątko nie zdążyło na Wielkanoc.
Teraz Słońce zaczęło rozglądać się dookoła po łące, przeczesywało promykami świeżą trawę, aż w bruździe pod lasem znalazło śpiącego Zajączka. Złapało go za uszy i wyciągnęło na łąkę.
– Już czas, Wielkanoc za pasem – odpowiedziało Słońce – a co to by były za święta bez wielkanocnego Zajączka? Popilnuj Kurczaczka, jest jeszcze bardzo malutki, a ja pójdę obudzić jeszcze kogoś.
– Kogo? Kogo? – dopytywał się Zajączek, kicając po łące.
– Kogo? Kogo? – popiskiwało Kurczątko, starając się nie zgubić w trawie.
– Kogo? Kogo? – szumiały rozbudzone wierzbowe Kotki.
A Słońce wędrowało po niebie i rozglądało się dokoła, aż zanurzyło złote ręce w stogu siana i zaczęło z kimś rozmawiać.
– Wstawaj śpioszku – mówiło – baś, baś, już czas, baś, baś.
A to „coś” odpowiedziało mu głosem dzwoneczka : dzeń-dzeń, dzeń-dzeń.